🦑 W Każdym Z Nas Są Dwa Wilki
TYLKO U NAS. Czy putinowskie "Nocne Wilki" zdołają przejechać przez Polskę? Odpowiedź wiceszefa MSWiA nie pozostawia złudzeń. „Sprawa „Nocnych Wilków” jest co roku. Mamy rozporządzenie ograniczające wjazd Rosjan do Polski” - powiedział w rozmowie z portalem wPolityce.pl wiceminister spraw wewnętrznych i administracji, poseł
Czy karmisz w swojej głowie czarnego, czy białego wilka? Oto opowieść o nawykach i ich kształtowaniu i problemach, jakie ma każdym z nas i prostym sposobie na ich skuteczne rozwiązywanie. „Mały wnuczek często przychodził wieczorami posiedzieć na kolanach dziadka. Lubił zadawać różne pytań, tak jak to dzieci mają w zwyczaju.
Tłumaczenia w kontekście hasła "każdym z nas" z polskiego na angielski od Reverso Context: W każdym z nas są elementy genetyczne pamięci pokoleń.
Książka Inaczej o dobrym i mądrym życiu. Inspirujący poradnik o sekretach bycia szczęśliwym i spełnionym autorstwa Moszczyński Andrzej, dostępna w Sklepie EMPIK.COM w cenie 59,93 zł. Przeczytaj recenzję Inaczej o dobrym i mądrym życiu. Inspirujący poradnik o sekretach bycia szczęśliwym i spełnionym. Zamów dostawę do dowolnego salonu i zapłać przy odbiorze!
Wilki pojawiają się w miastach. Jak się zachować w przypadku spotkania. Mieszkańcy miast są zaniepokojeni coraz częstszymi wizytami wilków. Szczególnie widoczne jest to w ostatnim czasie na Dolnym Śląsku, gdzie dzikie zwierzęta zaatakowały m.in. psy. Przyrodnicy apelują, że odstraszanie wilka z terenów zamieszkałych przez
Autor stawia przed nami ewolucyjne lustro, w którym wyraźniej możemy zobaczyć głęboko zakorzenione w nas instynkty współpracy czy empatii, ale także impulsy destrukcyjne. Podkreśla podkreśla jednak, że to od nas zależy, które oblicze będziemy w nim chcieli dostrzegać częściej. Małpa w każdym z nas - co znajdziesz w książce? 1.
„Każdy z nas prawdopodobnie ma obok siebie kogoś, kogo mógłby nazwać Lotem, kogoś, kto zamieszkał w Sodomie, kogoś, kto nas skrzywdził, kto sam się stoczył i kto jest niewart jakiegokolwiek dobra”. Zapraszamy na czwarty odcinek rekolekcji „Wilki dwa”, które prowadzą o. Adam Szustak i Robert „Litza” Friedrich.
zykowych z polowaniem, w yni kające z e spłasz czenia k latk i piersiowej, które uła- 15 K. H : Show ing o : Tests of anoth er hypothes is about men’s foragi ng go als . „Etholog y
W tych rejonach świata, gdzie wilki muszą polować na większe zwierzęta: łosie, renifery czy bizony, watahy składają się nawet z 20 osobników. Takie grupy są rejestrowane w Ameryce Północnej lub Skandynawii. Oprócz człowieka wilki nie mają wielu naturalnych wrogów.
Kolejną różnicą pomiędzy psem a wilkiem jest to, że psy nigdy nie będą atakować gracza. Są to oswojone wilki i nawet to uderzeniu będą przyjazne względem gracza. Wilki natomiast również nie atakują gracza, lecz po ich uderzeniu zmieniają swoją postać na agresywnego wilka i zaczną atakować gracza. Wilk może stać się
Dwa kolejne słowa na W, którymi warto karmić naszego wilka to wybaczanie i współczucie. Niemal każdy z nas przynajmniej raz w życiu doznał krzywdy, emocjonalnej lub fizycznej. Mniejszej lub większej. Bez względu na jej siłę warto wybaczać. W ten sposób wybieramy uwolnienie się od gniewu, żalu i chęci zemsty.
Gersard. Specjalnie założyłem konto na forum, żeby pdzielić sie z Wami tą parodią. Pozdrowienia dla stałej ekipy dm i dla nowych perełek które przetrwały z nami tą masówkę robioną na starcie uni. Dnia 09-01-2023 11:51:51 następujące floty spotkały się w walce:
grkSxoU. Rekolekcje w klasztorze Sióstr Miłosierdzia na Tamce w Warszawie nosiły w tym roku tytuł: ,,We mnie samym wilki dwa: oblicze dobra i oblicze zła”. Zdecydowanie były dla mnie niezapomnianym przeżyciem, którego wpływ na moją codzienność odczuwać będę jeszcze długo. Samo miejsce – klasztor było czymś magicznym. Po wejściu przez bramę i zostawieniu za sobą zatłoczonej, hałaśliwej Warszawy, człowiek mógł poczuć się jak w innym miejscu, zupełnie odciętym od zabieganego świata. Ogród sióstr był równie piękny, pokryty gładką warstwą śniegu i spokojny, mimo ciężkich warunków pogodowych. Odbyła się w nim Ekstremalna Droga Krzyżowa, będąca dla mnie czymś bardzo trafiającym do serca i ,,dającym się poczuć” wszystkimi zmysłami. Innymi wspomnieniami są wspólne modlitwy, dające możliwość wyciszenia się i zastanowienia nad swoim życiem, Adoracja Najświętszego Sakramentu, Msze święte. W momencie, w którym postanowiłam otworzyć serce i nastawić się na słuchanie, wiele problemów w mojej duszy powoli zaczęło się porządkować. Efekt ten wzmocniła też możliwość oddania telefonów komórkowych. Mimo braku kontaktu z bliskimi, mogłam spojrzeć z dystansem na wszystkie relacje i przekonać się za kim tak naprawdę tęsknię. To, co bardzo mnie ujęło, to wzajemna serdeczność, płynąca zwłaszcza od sióstr, ale też od wszystkich dla siebie nawzajem. Uczyliśmy się wspólnie modlić, współpracować przy zmywaniu naczyń, poznać się i porozmawiać podczas warsztatów. Przeprowadzone zostały one przez panią psycholog i pomagały nam uporządkować nasze postrzeganie dobrych i złych emocji oraz radzenie sobie z nimi. Ważnym spostrzeżeniem dla mnie, było to, że często widzimy powierzchowne zachowanie lub cechę człowieka, a nie zastanawiamy się, jakie emocje za nią stoją, nie umiemy ich nazwać. Do myślenia dawała prezentacja siostry misjonarki o misji na Haiti i o życiu tamtejszych ludzi. Dowiedziałam się rzeczy, o których nie miałam pojęcia, co pomoże mi teraz modlić się za Haitańczyków, ale i docenić dostatek mojego własnego życia Pięknym doświadczeniem było obejrzenie filmu ,,Jutro będziemy szczęśliwi”. Opowiadał on o zyskiwaniu dojrzałości, cierpieniu, poświęceniu, ale przede wszystkim o miłości i o tym do jak wielkich, pięknych czynów może popychać nas miłość do drugiego człowieka. Na Tamkę przyjechałam z wielkim chaosem w duszy, a teraz, po powrocie do codzienności, czuję wielki pokój w sercu, który pozwala mi dzielić się dobrem z innymi i odkrywać w sobie ,,Dobrego Wilka”. Jest to wielki dar, który wyniosłam z tych rekolekcji. Gabrysia 190 rocznica objawień Matki Bożej św. Katarzynie Labouré W Konstytucjach Sióstr Miłosierdzia odczytujemy fragment, który ukazuje przepiękną rolę Maryi, naszej Matki: „Kto […] Zbliżał się koniec roku szkolnego. Gorące dni czerwca 2018 r. Świetlica na Tamce tętniła życiem. Jako Ośrodek Wsparcia Dziennego mieliśmy pracować przez […] Dnia 9 stycznia br., w Święto Chrztu Pańskiego, w Domu Prowincjalnym Sióstr Miłosierdzia w Warszawie miało miejsce szczególne wydarzenie – podczas uroczystej […] Wincentyńska MłodzieżMaryjna zgromadziła się na Tamce, by we wspólnocie przeżywać rekolekcje pt. Życie Maryi w rekolekcje razem z towarzyszącymi Siostrami przyjechało z Polski i Białorusi 20 dziewcząt i jeden chłopiec.
W każdym z nas są dwa wilki. Moje właśnie żrą się na śmierć i życie o to, czy podobał mi się drugi sezon netflixowego Wiedźmina. Jeden wilk mówi, że to była świetnie zrealizowana, wciągająca rozrywka z ciekawymi bohaterami i że przecież (przynajmniej do czasu) fantastycznie się bawiłam. Drugi nie może uwierzyć w to, jak bardzo scenarzystom odjechał peron, na którym zostały książki Andrzeja Sapkowskiego. I dlaczego ktokolwiek jeszcze nazywa to adaptacją, skoro to już jest ewidentny fanfik. A ja tak siedzę, patrzę na te wilki i zupełnie nie wiem, któremu kibicować i którego karmić. Zacznijmy może od pozytywów, bo to właśnie one pierwsze rzucają się w oczy. Drugi sezon Wiedźmina realizacyjnie stoi na wyższym poziomie niż pierwszy, więc i świat, w którym się poruszamy, jest bogatszy i bardziej wiarygodny. Ewidentnie Netflix mocno sypnął groszem Wiedźminowi, bo wystarczyło tego grosza i na liczne potwory, i na bogate dekoracje, i na statystów, dzięki którym miasta naprawdę żyją, a nie są tylko teatralną dekoracją. Tak jak w poprzednim sezonie w wielu miejscach odnosiłam wrażenie, że gdzieś zabrakło budżetu, żeby dobrze zrealizować jakiś kawałek fabuły, i trzeba było przez to wymyślać kreatywne sposoby obejścia braku monet w mieszku, tak teraz ani razu nie pomyślałam o tym, że coś jest niedofinansowane – a wszystkie moje narzekania dotyczą tego, że scenarzyści najwyraźniej wydali za dużo tych monet na wiedźmińskie grzybki. Kadr z drugiego sezonu serialu Wiedźmin, 2021. Durgą rzeczą, która bardzo dobrze działa w tym sezonie, są relacje pomiędzy bohaterami (choć są od tego wyjątki, ale o tym później). Geralt i Ciri mają trochę czasu, żeby się poznać i polubić. Wiedźmin zabiera dziewczynę do Kaer Morhen, gdzie możemy podejrzeć braterskie więzi zabójców potworów i Ciri próbującą się jakoś odnaleźć w tym przesiąkniętym testosteronem i mutagenami środowisku. W Geralcie budzą się ojcowskie instynkty, Vesemir ojcuje swoim wiedźminom, a Ciri odnajduje w sobie zbuntowaną nastolatkę, jest to więc w dużej mierze opowieść o rodzinie. Nawet Yennefer i Jaskier dostają fajne sceny, w których widzimy, jak buduje się pomiędzy nimi – oczywiście pełna wzajemnych złośliwości, ale jednak – jakaś forma przyjaźni. Twórcy ewidentnie słuchali recenzji pierwszego sezonu i wyciągnęli z nich jakieś wnioski. Linia narracyjna została więc uproszczona i śledzimy wydarzenia w jednej płaszczyźnie czasowej, choć nadal w wielu różnych miejscach. Yarpen Zigrin zrobił się trochę milszy, chociaż nie miał zbyt dużo czasu, żeby to zademonstrować. Yennefer ma ładniejsze sukienki. Ba, nawet Triss przefarbowała włosy – chociaż nadal na kolor, który dowodzi, że chyba nikt na tym świecie nie rozumie, jak wygląda kolor kasztanowy. Publika chciała jednak Triss, jaką zna z gier CD Projektu, więc dostała Triss z włosami, które przy większości oświetlenia wyglądają na bladorude. Nie wiem, czy publikę to satysfakcjonuje. W ogóle mam wrażenie, że wizualne nawiązania do gier są wszędzie – nie tylko w tym momencie, kiedy wiedźmiński medalion znany z gier pojawia się jako Easter egg na drzewie pamięci w Kaer Morhen. Miasta, lochy, zamki, jaskinie i niektóre potwory wyglądają jak żywcem wyciągnięte z gier. A w połączeniu z tym, jak często znienacka pojawiają się kolejne monstra i jaką radosną twórczością scenarzystów jest fabuła tego sezonu, mogę śmiało powiedzieć, że czułam się, jak gdybym oglądała ekranizację jakiejś zaginionej części gry CD Projektu. Co jest bardzo zabawne, zważywszy, że twórcy nieustannie powtarzają w wywiadach, że nie zamierzają ekranizować gier. Kadr z drugiego sezonu serialu Wiedźmin, 2021. Prozy Sapkowskiego też chyba jednak nie mają ochoty ekranizować – i tym sposobem dochodzimy do bardziej problematycznych kwestii. Podchodziłam do tego sezonu z dużą dozą nadziei i dobrej woli. Pierwszy odcinek był naprawdę świetny, być może dlatego, że chyba jako jedyny wziął na warsztat konkretny kawałek tekstu, opowiadanie Ziarno prawdy, w którym Geralt spotyka dotkniętego klątwą Nivellena, i przez to jakoś musiał się zmieścić w ramach opowiadania, nawet jeśli sporo w nim pozmieniał. Wszystko toczyło się trochę w konwencji horroru, zachowało ducha książki, a bruxa została zrobiona absolutnie wspaniale. Po tym pierwszym odcinku mój entuzjazm tylko wzrósł… tyle, że potem zaczęły się dziać coraz dziwniejsze rzeczy. Dalej bawiłam się świetnie, bo drugi sezon Wiedźmina to kawał wciągającego i dobrze zrobionego serialu… Ale coraz bardziej czułam się źle z tym, że się dobrze bawię – i coraz częściej rzucałam w kierunku telewizora hasłami „czy wy sobie ze mnie kpicie” obficie okraszonymi słownictwem, jakiego nie powstydziłby się niejeden krasnolud. Im dalej w las, tym mniej interesowało twórców to, co dzieje się w książkach. W połowie sezonu na poważnie zaczęłam się zastanawiać, czy Lauren Schmidt Hissrich przypadkiem nie zapomniała, że ma doskonały materiał źródłowy, z którego można czerpać. Pod koniec zachodziłam w głowę, czy w ogóle jeszcze da się zawrócić serialową fabułę i bohaterów tak, żeby jakkolwiek zmieściło się to w ramach opowieści Sapkowskiego. A ostatni odcinek zupełnie już zabił moją wiarę w ludzkość. I tutaj już się dobrze nie bawiłam. Ba, byłam gotowa zaadaptować jaskrowy hit tego sezonu Płoń, Rzeźniku, płoń na hymn wyrażający mój stosunek względem decyzji fabularnych tego sezonu. Kadr z drugiego sezonu serialu Wiedźmin, 2021. Melitele mi świadkinią, że nie jestem wybitnie ortodoksyjna, do wielu zmian fabularnych podchodzę w sposób otwarty, staram się je zrozumieć, docenić, a jeśli nie doceniam, to chociaż tłumaczyć zamysły scenarzystów czy specyficzne potrzeby formatu, jakim jest serial. Ba, niektóre zmiany z pierwszego sezonu uważam za wartościowe. Być może kiedy przyjrzę im się bliżej, uznam za takie też część zmian z drugiego sezonu. Ale czasem nawet moja cierpliwość się kończy. Zwłaszcza, kiedy bohaterowie zaczynają robić rzeczy, które nijak nie mieszczą się w ramach kluczowych relacji pomiędzy postaciami, jakie nakreślił Sapkowski. Po raz kolejny odnoszę wrażenie, że twórcy serialu lubią sobie nadmiernie skomplikować sprawę… Tak było, kiedy w pierwszym sezonie zrezygnowali ze spotkania Ciri i Geralta w Brokilonie, przez co ta dwójka obcych sobie ludzi uganiała się za sobą po całym Kontynencie, nie mając ze sobą żadnej więzi poza PRZEZNACZENIEM – i było to dziwaczne. Drugi sezon daje im w końcu miejsce na nawiązanie relacji i jakoś to prostuje, ale z kolei powtarza dokładnie ten sam błąd z Yennefer i Ciri – wyprowadza ich relację na kompletne manowce, żeby, jak rozumiem, dopiero w następnym sezonie ją naprawiać i w wielkich bólach odbudowywać zaufanie. No chyba, że tam też zadziała PRZEZNACZENIE, wszystko ot tak pójdzie w niepamięć, a wiarygodność psychologiczna Ciri znowu pójdzie się chędożyć. Twórcy od miesięcy zapewniają nas, że w drugim sezonie adaptują powieść Krew Elfów. Tyle tylko, że jest to stwierdzenie zdecydowanie na wyrost. W całym ośmiogodzinnym sezonie pojawia się zaledwie kilka scen zaczerpniętych z książki, a twórcy jako-tako poświęcają trochę uwagi może ze dwóm, w porywach trzem wątkom. Bardzo się też spieszą i pędzą do przodu – jak tak dalej pójdzie, to w trzecim sezonie zabraknie im książek. Których jest siedem, jeśli nie liczyć powrotów po latach i dodatków. Nie chodzi tylko o to, że nagle wrzucają do fabuły sceny z późniejszych tomów, ani nawet o to (chociaż nadal nie mogę w to uwierzyć), że nie wiadomo dlaczego nagle ujawniają PEWNĄ KLUCZOWĄ INFORMACJĘ, którą Sapkowski trzymał w tajemnicy do samego końca… Ale też o przyspieszenie ważnych procesów i dawanie bohaterom zdolności, które w książkach udaje im się opanować dużo, dużo później, co ma spore przełożenie na rozwój ich wątków i rzeczy, które im się przytrafiają. Jeśli serialowa Ciri już teraz potrafi robić takie magiczne rzeczy, jakie robi w tym sezonie, i może łatwo wydostać się z każdej trudnej sytuacji, to nie mam pojęcia, czym ona będzie się zajmować w następnych sezonach, bo trochę jakby należałoby wyrzucić do kosza jej wątki fabularne z praktycznie całego książkowego cyklu. No chyba, że nagle straci swoje zdolności, żeby potem znowu je odzyskać, bo tak będzie akurat wygodnie scenarzystom na wiedźmińskich grzybkach… Kadr z drugiego sezonu serialu Wiedźmin, 2021. Bardzo dużo wątków zostaje za to dopisanych w miejsce wszystkiego tego, co zostało wycięte z książkowej fabuły. Dużo więcej miejsca niż Sapkowski na tym etapie scenarzyści poświęcają zakulisowym politycznym działaniom czarodziejów i wewnętrznej polityce Nilfgaardu. Z bliska przyglądają się sytuacji elfów wykorzystywanych w politycznych rozgrywkach i rasizmowi, jaki za podszeptem polityków ogarnia Kontynent – chociaż, przynajmniej na razie, jest to robione dosyć topornie w porównaniu z tym, jak te wątki wybrzmiewają w książkach. Wiedźmini nawet we własnej warowni muszą się mierzyć z potworami, a Vesemir podejmuje bardzo kontrowersyjne decyzje. Dużo dziwnych rzeczy dzieje się wokół tego, jak działa magia. Dużo dziwnych rzeczy dzieje się też w wątku Yennefer – i choć nieźle wpisuje się to w serialową psychologię bohaterki, nie mam pojęcia, jak jej relacja z Ciri ma zostać wyprowadzona na prostą. Scenarzyści na nowo wymyślają Koniunkcję Sfer i pewne rzeczy, które rządzą światem przedstawionym. Generalnie jest tu bardzo dużo radosnej twórczości scenarzystów. I nachodzi mnie taka refleksja, że kiedy i tak już dostajemy prequelowy serial o początkach istnienia wiedźminów oraz anime o młodym Vesemirze, a kto wie, czy nie dostaniemy jeszcze dziesięciu innych okołowiedźmińskich opowieści, w których można puszczać wodze wyobraźni do woli i wymyślać naprawdę niestworzone rzeczy, jakie nigdy nie przyśniłyby się Sapkowskiemu – to czy w tej sytuacji naprawdę nie moglibyśmy chociaż głównego serialu utrzymać w jako-takim związku z książkami, które rzekomo miał adaptować? Kadr z drugiego sezonu serialu Wiedźmin, 2021. Są we mnie dwa wilki i ich zażarta walka sprawia, że czuję się skołowana i cokolwiek wkurzona. Bo z jednej strony przez jakieś sześć i pół odcinka naprawdę dobrze się bawiłam i nie mogłam wyjść z podziwu, jak dobrze jest to zrobiony serial… Ale z drugiej strony z każdą kolejną minutą coraz mniej rozpoznawałam w nim książki i bohaterów, których kocham. Ostatni odcinek wręcz wbił mi wiedźmiński miecz w plecy i nie bardzo wiem, jak mam się po tym pozbierać. Wydaje mi się, że jeśli jeszcze miałabym czerpać z tego serialu jakąkolwiek przyjemność, będę musiała sobie wmówić, że to po prostu nie ma nic wspólnego z cyklem Sapkowskiego. Że to nie jest żadna adaptacja, tylko zupełnie nowa historia, do której komuś pasowały imiona Geralt, Ciri i Yennefer. Będę musiała się pogodzić z tym, że najwyraźniej nikomu nie chce się ekranizować moich ukochanych książek chociaż mniej więcej takimi, jakie są. I może wtedy będę serialem zachwycona, bo to naprawdę była solidna produkcja – tylko nie ta, po którą przyszłam. PS Bardzo bym chciała, żeby ktoś mocno potrząsnął tą osobą, która tak uparcie wpycha do Wiedźmina nawiązania do Gry o Tron – bo żeby uzasadnić te nawiązania, trzeba dobudowywać totalnie idiotyczne wątki. Poza tym, to już naprawdę robi się dziwne. PS2 Mimo wszystko nadal zamierzam robić analizy poszczególnych odcinków, chociaż tym razem zamiast porównywać serial z książką, będę się chyba doszukiwać śladowych resztek książki w serialu. I totalnie zamierzam nadać tej serii wpisów podtytuł #CiepięZaMilijony – pocierpcie ze mną, startujemy już wkrótce! Mila Blogerka. Feministka. Fangirl. Uzależniona od seriali, podejrzewana o zbieractwo książek. Jaram się Marvelem jak Ludzka Pochodnia. Ten tekst powstał dzięki wsparciu Czytelniczek i Czytelników. Podobał Ci się? Pomóż mi tworzyć więcej – postaw mi kawę na
C-19 Bitwa o prawdę 8 086 members, 47 online W każdym z nas walczą dwa wilki. Jeden jest zły, to gniew, zazdrość, chciwość, pretensja, kłamstwo, pogarda i ego. Drugi jest dobry, to radość, pokój, miłość, nadzieja, uprzejmość, pokora, empatia i prawda. Który wilk wygra? Ten, którego karmisz Join Group You are invited to the group C-19 Bitwa o prawdę. Click above to join.
Pewien Indianin Cherokee nauczał swoje im tak:– Wewnątrz mnie odbywa się walka. To straszna dwa wilki: jeden reprezentuje strach, złość, zazdrość, smutek, żal, chciwość, arogancję, użalanie się nad sobą, poczucie winy, urazę, poczucie niższości, kłamstwa, fałszywą dumę, poczucie wyższości i to radość, pokój, miłość, nadzieja, chęć zrozumienia, hojność, prawda, współczucie i sama walka odbywa się wewnątrz was i każdej innej myślały o tym przez chwilę, po czym jedno z nich zapytało:– Który wilk wygra?– Ten, którego nakarmisz – odpowiedział stary Indianin.
O wilczych zwyczajach i nie tylko rozmawiamy z Karoliną Lubińską z Parku Narodowego „Bory Tucholskie”, a dr Maciej Szewczyk z Uniwersytetu Gdańskiego mówi nam, ile mamy wilków, jakie to watahy i w pobliżu jakich miejscowości najczęściej Państwo ostatnio wilka dzięki ukrytej w lesie fotopułapce. Jego przejście zarejestrowano w Parku Narodowym „Bory Tucholskie”. To było pewnie duże szczęście. Domyślam się, że nieczęsto tak się Przeciwnie, tych filmów jest sporo. System fotopułapek mamy rozmieszczony w Parku od kilku lat. Są jednym z narzędzi, które pomagają badać wilki. Sam obraz nie jest w stanie powiedzieć wszystkiego, ale jest bardzo ważnym uzupełnieniem monitoringu, jaki prowadzimy. Z reguły wilki nagrywają się nocą, choć zdarza się, że w ciągu dnia również. Mamy więcej takich filmów. Zdecydowaliśmy się upowszechnić na naszym Facebooku akurat ten, bo wilk wyjątkowo ładnie przeszedł przed kamerą. Proszono nas wcześniej, żeby te drapieżniki co jakiś czas pokazywać. Jest duże zainteresowanie nimi. Dwa lata temu udostępniliśmy nagranie ze szczeniakami z jednego roku, a w mieliśmy nawet kilka osobników na jednym filmiku. Chcemy, by ludzie oswoili się z tematem. W tym sensie, że nie należy demonizować tych zwierząt. Edukacja społeczna ma duże znaczenie. Wilk nie jest naszym przyjacielem, nie należy nadawać mu cech my boimy się wilków. Komentarze takie jak ten, że jeden z nich złapał i pożarł sześciokilogramowego psa, są wodą na młyn naszych strachów. Jaki jest właściwy wzorzec relacji między wilkiem a człowiekiem?- Wilk to duży drapieżnik, który mieszka w lesie i tam jest jego miejsce. Pamiętajmy, że mieszkając gdzieś blisko lasu, nie powinniśmy wypuszczać psa wolno nocą. Dużo osób nie zdaje sobie sprawy, że pies przez wilka nie jest traktowany jako pies, tylko jest dla niego gatunkiem tożsamym. Psy pochodzą od wilków. Wilk uważa je za swoich konkurentów. Jeżeli pies biega nocą po lesie, to zostawia w nim ślady zapachowe, odchody, znakuje teren moczem - może podchodzić do padliny, którą wilki gdzieś mają. Potem wilk bez problemu za takim psem trafia na podwórko. To nie jest tak, że wilk się wyspecjalizował i poszukuje psów. On po prostu pozbywa się tych, które nie mają opieki i przeszkadzają mu na jego terytorium. Pamiętajmy, naturalnym mieszkańcem lasu jest wilk, a nie fotopułapki stawiacie tylko na terenie Parku?- W ramach projektu badawczego robiliśmy to też poza nim. Musimy wówczas uzyskać zgodę właściciela terenu. Park Narodowy „Bory Tucholskie” jest niewielkim parkiem i wilki wychodzą poza jego obszar. Nizinne terytorium wilka to duży obszar, ok. 200 - 250 km kw. U nas występują naturalne bariery, bo mamy duże jeziora dookoła Parku, więc wilki są w pewien sposób ograniczone, ale na pewno przemieszczają się w inne rejony, zwłaszcza na wschód. Mamy to także stwierdzone na podstawie tropień czy badań odchodów. Sam Park jest dla jednej grupy niewystarczający. Ten wilk, który został nagrany, był samotny?- Nie, na pewno nie. Kamera jest ustawiona w taki sposób, że ma ograniczony zasięg. Bardzo rzadko się zdarza, że w to konkretne miejsce przyjdą wszystkie wilki. Z reguły, jak idą w grupie, kamera „łapie” po dwa, trzy osobniki. Sporadycznie nagrywa się jednocześnie więcej wilków. Zarejestrowany na nagraniu wilk jest członkiem tej grupy, która jest u nas. Fotopułapki to tylko jeden z elementów naszych badań. Stuprocentową pewność, gdzie poruszają się wilki, dają badania odchodów. Zdarza się, że wilki przysposabiają sobie jakiegoś innego osobnika, który skądś przyjdzie. Tak dochodzi do wymiany chyba wie, że wilki grupują się w watahy. Jak one są liczne? - To para rozmnażająca się, czyli rodzice, i ich dzieci. W następnym roku, kiedy pojawiają się młode, część z zeszłorocznych opuszcza właściwie się dowiadujecie na podstawie swoich badań?- Przyglądamy się wilkom od kilku już lat, prowadzimy badania ich odchodów. Są to dosyć drogie badania, więc nie zawsze mamy tyle środków, żeby robić to na jakąś większą skalę. Ale te kilka, kilkanaście prób odchodów staramy się każdego roku pobrać, żeby sprawdzić, jakie są osobniki. Czy te same, czy coś się zmieniło. Mieliśmy na naszym terenie na przykład martwego wilka. Samica została zastąpiona. Ten martwy wilk był w dosyć dużym stopniu rozkładu, próby genetyczne nie wyszły w 100 proc. Większość parametrów wskazywała jednak na to, że była to samica, która się rozmnażała, a po odchodach wiemy, że ta, która przyszła potem, była z północy. Nastąpiła zmiana w parze rodzicielskiej. Wilki nie żyją zbyt długo. Co chwilę mamy w Polsce informacje o ich potrąceniach na drogach, znajdowaniu gdzieś martwych. Para rodzicielska ma wiele zagrożeń - czy to ze strony człowieka, czy dróg. Nie jest też tak, że samiec zawsze będzie dominować. Może przyjść mocniejszy i wyprze tego, który się rozmnaża. Ten „stary” musi wówczas opuścić grupę. Pojawiają się też choroby, następują walki między osobnikami. Nie jest tak, że na naszym terenie cały czas są te same zimą jest więcej wilków? Częściej wtedy o nich przecież słyszymy, widzimy ich zdjęcia, są informacje w One zimą są bardziej widoczne. Obserwujemy wilcze rodziny w ich największym szczycie. Latem ze względu na młode szczeniaki para rodzicielska jest ostrożniejsza niż zwykle. Unika człowieka. Samica pilnuje młode, nie spuszcza z nich wzroku. Wilki trzymają się wtedy mniejszego terytorium. Zimą, kiedy szczeniaki są wielkości dorosłego osobnika, wydaje się, że wilków jest dużo, ale one za chwilę sobie pójdą dalej i grupa będzie mniejsza. Zimą też na śniegu zwierzęta są łatwiej wilków budzi duże emocje. Pojawiają się informacje, że podchodzą pod zabudowania we wsiach. Czy te doniesienia są wiarygodne? - Od kilku lat wilków jest więcej. Są pod ochroną. Jakoś wszyscy normalnie funkcjonujemy i możemy z lasu korzystać. Myślę, że przy zachowaniu odpowiedniej uwagi i stosunku do tego zwierzęcia może być tak nadal. I dla nas, i dla wilków byłoby to z często człowiek spotyka się z wilkiem w lesie? Jak powinniśmy się zachować w takiej sytuacji?- Najczęściej obecności wilka doświadczają nasi pracownicy, osoby z zewnątrz rzadko. Jeżeli już tak się dzieje, to najlepiej chwilę poczekać. Wilk powinien spokojnie odejść. Dajmy mu na to czas. Nie wszyscy wiedzą, ale wilki bardzo słabo widzą w ciągu dnia. Gdy zwierzę przystanie i zacznie się na nas patrzeć, to właśnie dlatego. Ono czeka, aż do jego nozdrzy dotrze nasz zapach, potrzebuje na to chwili czasu. Bardzo często jest to mylnie rozumiane w ten sposób, że wilki straciły lęk przed człowiekiem. Wilczy wzrok działa na naszą wyobraźnię. Sądzimy, że wilk powinien uciec od razu. A on potrzebuje chwili, aby zobaczyć, z czym ma czynienia. Najczęściej wilk odchodzi, kiedy już rozpozna człowieka. Gdyby jednak tak nie było, najlepiej pomachać rękami, wykonać jakieś ruchy i krzyknąć, żeby nas na pewno zauważył. Owszem, zdarzały się przypadki, że wilk pojawiał się przy zabudowaniach. Było kilka takich sytuacji w Polsce, np. w okolicach Białowieży. Zdarzają się takie wilki, które szukają bliskości człowieka i łatwego pożywienia. Najczęściej wtedy, gdy zostały same albo były przetrzymywane przez człowieka lub dokarmiane przez fotografów. Wtedy trzeba to zgłosić. To, że wilk gdzieś przejdzie, nie jest niczym dziwnym, ale jeżeli wraca, to trzeba alarmować. Stowarzyszenie Natury „Wilk” opracowało specjalną broszurę, w której podało wszystkie zachowania wilka. Te, które są typowe i te - odmienne. Na stronie Stowarzyszenia krok po kroku dowiadujemy się, jak postępować. I kiedy można się Maciej Szewczyk, biolog, Uniwersytet GdańskiW Borach Tucholskich, patrząc na nie szerzej, od autostrady A1 - Osia, Warlubia po Chojnice i Kościerzynę na północnym zachodzie jest 13 wilczych rodzin. Zimą to 70 - 80 dorosłych wilków. Wilki są koło Osia, Lubichowa, Tucholi i Woziwody, Zblewa i Kalisk oraz Rytla. A także w Parku Narodowym, dalej Pile Młyn i Nadleśnictwie Różanna koło Koronowa. Tereny rozrodcze wilków są położone daleko od miast. Na Pomorzu jest łącznie 30 wilczych rodzin, czyli ok. 150 - 180 wilków. Te liczby zmieniają się jednak dynamicznie. Zawsze kilkanaście wilków wędruje samotnie - w ciągu tygodnia mogą pokonać duże odległości i znaleźć się np. po drugiej stronie Wisły lub pod granicą niemiecką. Wilki na Pomorzu są od 15 lat, a w Borach Tucholskich od 10. W Borach były najpierw 2, 3 grupy, ale 4-7 lat temu nastąpił gwałtowny wzrost populacji. O wilkach wiemy dużo - znamy ich miejsca rozrodu i miejsca genetyczne, skąd pochodzą. Nagrywamy szczeniaki i badamy dietę ofertyMateriały promocyjne partnera
w każdym z nas są dwa wilki